Czarnobyl – black & white

Czasami ciężko ocenić, które barwy bardziej mi odpowiadają. Poniżej kilka zdjęć z ostatniej wycieczki w wersji czarno-białej. Zapraszam


Sometimes it is difficult to choose which tones I like more. Below some pictures from last trip in black and white. Enjoy

Dach / Roof

Dopiero po wejściu na dach ukazuje się nam rozmiar tego miasta. Z dołu widać tylko niektóre najbliższe budynki. A z góry – całą Prypeć – miasto przeznaczone dla pięćdziesięciu tysięcy mieszkańców. Ciekawy i klimatyczny to widoczek, szczególnie z tym wszechobecnym lasem. Piękny krajobraz.

A w tle? Znowuż ten przeklęty reaktor. W  noc wybuchu, podobnie jak na Moście Śmierci (The Zone), mieszkańcy powychodzili na dachy oglądać niespotykaną, kolorową łunę nad elektrownią. Oni również pochłonęli spore dawki gamma tej nocy.

To już ostatni z reportaży o Czarnobylu. Dziękuję wspaniałej publiczności za wytrwałość i wytrwałym towarzyszom podróży za wspaniałość 🙂


Only after entering the roof you can see the size of the place. From the bottom you can only occasionally notice the closest building but from the top – whole Pripyat. A city made for fifty thousand inhabitants. It looks very interesting and atmospheric, especially with the omnipresent forest. Beautiful view.

And in the background? This bloody reactor again. Upon the explosion, as on the Bridge of Death (The zone), inhabitants went to the roofs to watch this amazing, colourful halo above the power plant. They also absorbed quite a dose of gamma ray that night.

This is the last report about Chernobyl. Thanks to terrific audience for resistance and to resistant travel comrades for terrificness 🙂

Zdrowaśki, Długi

Blok

Też takie jak u nas. Nawet meblościanki są praktycznie takie same. Niestety prawie wszystko jest zniszczone, z przyczyn opisanych w jednym z wcześniejszych postów. Żadna kuchenka się nie ostała, wszystkie zostały rozebrane jak ta na zdjęciu albo bardziej. Na szczęście dach się ostał 😉

Ponoć w niektórych mieszkaniach  można (lub można było) znaleźć szkielety domowych zwierzątek. Pamiętajcie, że ewakuowanym mieszkańcom na początku mówiono, że po trzech dniach będą mogli wrócić…


Very similar to polish flats. It was  built more or less the same way across the communist bloc – everybody was supposed to be equal, right? Even the furniture looks familiar to me. Unfortunately everything is destroyed, to reasons I explained earlier. No cooker was left unscathed, they all look at least as naked as the one on the picture. Fortunately, the roof is still there 😉

Apparently in some flats you can (or could) find pets’ skeletons. Remember that the evacuees had been told they would have been able to return after three days…

Szkoła / School

Klasy podobne do naszych. W sumie to ma sens, moją podstawówkę otworzyli jakieś kilka lat później. Jedyna różnica, to że ta szkoła zatrzymała się w czasie. A może to i dla niej dobrze, uniknęła trzydziestu tysięcy reform oświaty… I jeszcze jedna rzecz – u nas nie było basenu, i to jeszcze ze skoczniami!


Classrooms similar to what I was used to. It makes sens, my school was opened only few years after this one. The difference is that here the time stopped. Maybe it came out better for this school in the end. At least it did not have to go through thirty thousand education reforms… And one more thing – we did not have a swimming pool, with the jumping platforms!

Przedszkole / Kindergarden

Szkoda tych wszystkich miśków i zabawek… Pewnie nie jedno dziecko poszło w ryk jak się okazało, że nie mogło ich uratować.


Pity for all the toys and teddy bears… Probably quite a few kids went crying when it had appeared they could not save them.

Szpital / hospital

Dla mnie każdy z tych budynków to dzień fotografowania. Czasu było mało, więc całego szpitala nie zwiedziliśmy. Nie zeszliśmy na przykład do piwnicy, gdzie jak przypuszczam znajdowała się kostnica. A dlaczego? Eh, znowu to cholerne promieniowanie…


For me each of these buildings is basically a day of photography. Time was limited though, hence we did not see the whole hospital. For example we did not descend to the basement, where I assumed the morgue would be. And why? That bloody radiation thing again…

Park rozrywki / Amusement park

Ten diabelski młyn stał się symbolem prypeckiej tragedii. Tymbardziej, że nigdy nie został on komercyjnie (tudzież propagandowo) użyty. Dopiero co go ukończyli, parę dni przed katastrofą przeszedł testy. Funkel nówka, nieśmigany! Ciekawe, kiedy uroczyste otwarcie…


This  Ferris wheel became a symbol of Pripyat’s tragedy. Especially since it was never commercially (better still, propagandistically) used. It had been just finished, a few days before the disaster it had passed the tests. Spanking new! I wonder when the grand opening will take place…

При́п’ять

Po naszemu Prypeć. Przypuszczalnie największe, a napewno najbardziej znane opuszczone miasto na świecie, chociaż tego tak na dobrą sprawę nie widać. Wszędzie las – tylko najbliższy budynek od czasu do czasu się pokaże między drzewami. Szerokie ulice zmieniły się z czasem w ciasne dróżki. Przewodnik powiedział, że kiedyś autobusami jeździli na wycieczki. Teraz, tylko busiki. Matka natura odbiera co jej, żadnymi wypadkami i skażeniami się nie przejmuje.

W Prypeci było wszystko – szkoły, szpital, więzienie, centrum kultury, basen, wesołe miasteczko, elektrownia atomowa, co by tylko sobie człowiek zażyczył. Zbudowane jako pokazowe miasto i w sumie wciąż takim jest, tylko z innych przyczyn niż początkowo zakładano.

A w budynkach? Klimat jest, co tu wiele gadać. Szkoda tylko, że wszystko tak zniszczone. Po rozpadzie ZSRR nikt tego nie pilnował to złomiarze i wandale wzięli się do roboty. Chociaż z drugiej strony, gdzie indziej znajdziecie pianino w szybie windy?

Ze względu na ilość zdjęć zrobię kilka postów, wkrótce się ukażą.


In English – Pripyat. Probably the biggest and definitely the most famous ghost town in the world. Although you cannot really see it when you are there – forest all around you. Only now and again some building shows between the trees. Wide roads changed into narrow, single lanes. The guide said they used to go there by coach, now only small vans fit. Mother nature takes back what’s hers and does not care about accidents, radiation or what have you.

In Pripyat there is everything – schools, hospital, prison, cultural centre, swimming pool, amusement park, nuclear power station, whatever one might wish. It was a showcase and well, it still is, just for different reasons then those originally assumed.

And inside the buildings? Well, what to say, very eerie. It is a pity though things got so destroyed. After USSR fell apart no one was minding the place, so scrap collectors and vandals made themselves busy. On the other hand, where else can you find a piano inside a lift shaft?

I took a lot of pictures, so there will be more posts, coming soon.