Viareggio Carnevale 2024 – floats

Viareggio Carnevale 2024 – le Maschere

Viareggio Carnevale 2024 – Carri

Oto on, kolejny karnawał we Viareggio. Z czasem wpisał się on na stałe w mój rozkład jazdy, z czego jestem bardzo rad. Walka jest zacięta, powozy są świetne a kostiumy przepiękne. Zacznijmy od kilku powozów!


Behold, another Viareggio Carnival. By now it has become a regular event for me, which fills me with joy. The competition is fierce, there is a lot of great floats and amazing costumes which merit more than just one post. Let’s start with a few of the floats!

Pineta di Levante

W tytule nazwa parku, którego fruwających mieszkańców pozwoliłem sobie podejrzeć. Użyłem do tego nowej zabawki, w sumie przypadkowo zakupionej. Zabawka ta jest dość ciekawa, ale zobaczywszy procent nieostrych zdjęć ptaków w locie zdałem sobie sprawę, że wypadałoby nabyć odrobinę więcej praktyki.


In the title the name of the park which flying inhabitants I went to spy on. I used a new, fairly accidentally aquired toy. It is an interesting toy indeed but when I saw the percentage of unsharp pictures of birds in flight I understood that I shall require a bit more practice.

Bioparco di Roma

Wiecie jak to jest, nie? Idziesz głosować i lądujesz w zoo. Tak to już w życiu jest. Przynajmniej mieszkańcy poniższego zoo zdają się być wyluzowani i pod należytą opieką. A my w tym naszym?


You know how it goes, right? You go to vote and you end up in a zoo. It’s just life, isn’t it. At least the inhabitants of the zoo below seem happy and cared for. What about us in our zoo?

Millepiedi

Po naszemu krocionóg albo dwuparzec, ciężko mi orzec. Podoba mi się nazwa włoska, millepiedi w dosłownym tłumaczeniu znaczy “tysiącnoga”. Ale czy aby na pewno jest ich tysiąc? Więcej, mniej? Jak dorwiecie gdzieś w lesie następnym razem to policzcie.


Or millipede, a name which seems to suggest a significant number of legs. Is it exactly a thousand? Bit more or bit less perhaps? Next time you find one in the forest, count.

Perugia

Duże miasto z nieproporcjonalnie małą starówką. Na wzgórzu, ale z licznymi podziemiami do odkrycia. Wąskie dróżki wychodzące na świetne panoramy. Współczesne samosterujące mini-metrò prawie że na etruskich fundamentach. Czekolada i trufle.

Perugia szybko wbiła się na szczyty listy moich ulubionych włoskich miast.


Large as a city but with an disproportionately small old town. On a hill with lots of underground secrets to explore. Narrow roads finishing with stunning views. Modern driverless mini-metrò passing through Etruscan foundations. Chocolate and truffle.

Perugia quickly rose to one of my favourite Italian towns.

Bonfo

Oto nasz nowy współlokator, Bonfo się nazywa. Na początku trochę się go bałem, ale chciał się z nami podzielić śniadaniem, więc intencje ma chyba dobre. Podziękowaliśmy, a on zamiast zjeść samemu zawekował na później, w razie gdybyśmy zmienili zdanie – taki ma gest. Bez namysłu stwierdziliśmy, że zostaje.


Behold our new flatmate, Bonfo is the name. I was a bit wary of him at the beginning, but he did offer to share his breakfast, so his intentions seemed to be good. We respectfully declined and he, instead of having it himself, pickled it in case we changed our minds – what a good fellow. Without hesitation we agreed he stays.

Monte Croce

“No weź to już wessij w końcu”


“Oh, would you suck it in already?”

Oasi Lipu

Na zewnątrz jeszcze ciemno i nie ma żadnego ruchu, nawet najbardziej znajome miejsca wydają się być jakieś inne. Po krótkiej przejażdżce pustą drogą wzdłuż wzgórza docieramy do jeziora i wsiadamy na naszą łódkę. Podróż przez wodę i mgłę przenosi nas w świat natury i daleko w przeszłość – do momentu, kiedy to jezioro było jeszcze na tyle czyste, że ryby można było spokojnie łowić. Stare chaty rybackie zawieszone nad wodą są teraz idealnym miejscem do obserwacji ptaków i fascynującym obiektem do fotografowania. Moglibyśmy wiele gadać, ale od tego mamy przewodnika. Starożytne ptaki, zabójcze krewetki, lokalna historia i ekstrawagancka willa wyłaniająca się z mgły w oddali.

Wszyscy na pokład!


Outside it’s still dark and everything is still, even the most familiar of places feel somewhat foreign. After a short drive along an uncharacteristically empty hillside road we get to the lake and board our vessel. A journey through water and fog takes us deep in the nature and way back in time, to a moment in history when this lake was unpolluted enough to make fishing very popular. The old fishing huts suspended over the water now make the perfect spot for bird watching and a fascinating subject to photograph. There’s a lot we could say but we have a wildlife guide for that. Ancient birds, killer shrimps, local history and an extravagant villa emerging from the mist in the distance.

All aboard!